28 kwietnia 2021

Fundusz Odbudowy, czyli czy należało licytować wyżej

Komisja Europejska będzie czekać na ratyfikację Funduszu Odbudowy przez kraje członkowskie do końca czerwca 2021. Mówił o tym w marcu Balazs Ujvari, rzecznik KE.
Skoro tak, to dla opozycji nie było żadnego pośpiechu. Można było zrobić wszystko. Co konkretnie?

 

Można było sprawdzić Kaczyńskiego, który mówił o tym, że fiasko w głosowaniu nad FO oznacza koniec koalicji i de facto nowy rząd. Nieskorzystanie z tej możliwości, choćby po to, aby koalicjanci przekonali się, że Prezes blefuje i czymkolwiek straszy – straszy na wyrost, to więcej niż zbrodnia. To błąd.

Jeśliby kryzys w koalicji przyniósł zmianę rządu, w co nie wierzę, ale czego wykluczyć się nie da, nowy gabinet, na przykład rząd techniczny, miałby czas, aby Fundusz Odbudowy ratyfikować. Komisji Europejskiej jest zupełnie obojętne, za którym podejściem kraj ratyfikuje FO.

Między bajki można włożyć zapewnienia Lewicy (mówił o tym Biedroń), że będzie ona „kontrolować i rozliczać” rząd z tego, jak gospodaruje środkami z FO. Opozycja nie ma dziś żadnego narzędzia pozwalającego rozliczać rząd z czegokolwiek. Ma też coraz mniej narzędzi, aby rząd kontrolować. Rozmaite instytucje państwowe od dawna albo nie udzielają odpowiedzi na pytania składane w trybie dostępu do informacji publicznej, albo robią to dopiero po wyroku sądu.

Komitet Monitorujący, o którym mówi rząd, a w którym mieliby zasiadać przedstawiciele opozycji, biznesu, organizacji pozarządowych, będzie listkiem figowym, albo wręcz posłuży do sankcjonowania sposobu wydawania środków unijnych. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że większość w tym komitecie, a już na pewno ludzie władzy, którzy staną na jego czele, nie będą zgłaszali do KE nieprawidłowości. Jeśli komitet będzie rozpatrywał taki wniosek, rozpatrzy go po myśli władzy. Morawiecki będzie mógł odpowiedzieć na każdy zarzut wskazując na Komitet właśnie – patrzcie, jest ciało, w którym zasiada również opozycja, i ono nie zgłosiło zastrzeżeń.

Istnieją też zasadne wątpliwości, czy KE będzie w sposób skuteczny kontrolować sposób wydawania środków przez Polskę. Przypomnę, że od lat stawiane są zastrzeżenia co do sposobu wydawania unijnych pieniędzy przez rząd Viktora Orbana. I co? I nic.
10 kwietnia KE zgłosiła też zastrzeżenia do sposobu wydawania pieniędzy z unijnych funduszy powierniczych przez czeski rząd premiera Babisza. Tu również bez konsekwencji – Babisz zapowiedział wręcz, że ani jednego Euro nie zwróci.
Jeśli ktoś wierzy w determinację KE w tym zakresie, przypomnę, że mija właśnie 4 rok odkąd Komisja Europejska zapowiedziała uruchomienie wobec Polski „opcji atomowej” – Artykułu 7 Traktatu o UE.

Na koniec – przy okazji negocjacji Lewicy z PiS w sprawie poparcia FO można było licytować wysoko. Poparcie dla kandydata opozycji na RPO, wycofanie się choćby z części „reformy sądownictwa”, wycofanie zapytania do Trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie prawa UE vs polskiego,  cokolwiek w kwestii aborcji.
Lewica kompletnie to olała w trosce o własny, partyjny interes. Wykazując się przy tym niespotykaną naiwnością – po 5 latach słuchania od PiS „nie mamy pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi”, zrobiła z nimi następny deal mówiąc, że tym razem będzie go „nadzorować”

Inne artykuły

© Aleksander Twardowski 2021 All rights reserved.

Projekt i realizacja: THE LION