20 maja 2021

Polska 2 + 0 + 5 + 0, czyli jak zbudować “Nową Jakość”

Polsce 2050 zależało na tym by mieć 5 posłów, bo koło poselskie to możliwość prezentowania stanowiska na forum sejmu, korzystanie z przestrzeni sejmowej czy obecność w mediach.
Kolejnym krokiem nie może być ciułanie do 15-tki dającej klub poselski – głównie dlatego, że tego strumienia transferów nie da się wtedy zatrzymać.

Wraz ze wzrostem poparcia dla PL2050 i kurczeniem się procentów po stronie Koalicji Obywatelskiej rosnąć będzie liczba chętnych posłów KO do tego, by dołączyć do Hołowni. Pojawią się też posłowie Zjednoczonej Prawicy, którym źródełko wyschnie, ze względu na kłótnie po stronie koalicji będącej u władzy. To normalne – mamy niestety klasę polityczną, dla której być w sejmie to mieć na rachunki, obiad, kredyt. Inaczej niż w dojrzałych demokracjach, u nas do polityki idzie się zbierać doświadczenie i pieniądze, a nie – zbiera się je po to, by na koniec zająć się polityką. To choroba, która dotyka polską politykę od lewa do prawa i choć prym wiodą tu posłowie i działacze ZP, widać to też po stronie opozycji.

PL2050 miała być, zgodnie z deklaracjami jej lidera, nową jakością na polskiej scenie politycznej. Osobowo – (przynajmniej w sejmie) do wyborów w 2023 nie będzie nią. Obecni posłowie PL2050 mają staż od dwóch lat (Hanna Gil – Piątek) do czternastu (Anna Mucha). Nie są nową jakością. Nie wydają się też być spójni ideowo – są wśród nich politycy o lewicowych afiliacjach, są konserwatyści. Za chwilę być może dołączy Ireneusz Raś, który ze swoimi poglądami na aborcję jest wystarczająco twardogłowy, by zmieścić się w każdej partii na prawo od centrum. Jak takie grono ma wypracowywać poglądy w sprawach praw kobiet, aborcji, osób LGBT – nie mam pojęcia.

Gorzej, że szybko rosnące grono spadochroniarzy z innych partii skutecznie zniechęci dziesiątki świetnych, ciekawych, młodych działaczy PL2050. Działaczy mogących być prawdziwą NOWĄ JAKOŚCIĄ w Sejmie. Działaczy, którzy dziś urabiają się po łokcie robiąc fajne, pożyteczne rzeczy w regionach, po to, by na koniec dnia dostać odległe miejsce na liście wyborczej.
Nie wyobrażam sobie, aby Maksymowicz, który w 2019 był „jedynką” na Warmii i Mazurach, teraz dostał inne miejsce. Skoro to on będzie znów otwierał tamtejszą listę, to otworzy ją kosztem kogoś, kto dziś w tym okręgu faktycznie pracują na rzecz Ruchu. Tak samo będzie z Muchą w Lublinie, czy Hennig – Kloską w Gnieźnieńskim. Nie łudźmy się – jeśli do PL2050 z innych partii przejdzie 20 posłów, wszyscy oni dostaną „jedynki”. Inaczej by nie przeszli.

Na skutek takiego rozdania będziemy mieli tylko udawaną NOWĄ JAKOŚĆ, bo opartą na starych politycznych wyjadaczach plus kilku ciekawych osób, jak Franek Sterczewski w KO, którzy wejdą do sejmu z odległych miejsc, ale pierwszych skrzypiec w partii nie zagrają (sorry, Franek), choć wszyscy naokoło się zgodzą, że są bardziej wartościowi i to oni stanowią tę magiczną „nową jakość”.
Czyli będzie po staremu.

To może być najtrudniejsze zadanie, jakie dziś stoi przed Michałem Kobosko, szefem PL2050. Nie ulec łatwiej pokusie i zbudować partię, która wpłynie pozytywnie na oblicze polskiego parlamentaryzmu – bo po prostu wymieni w sejmie setkę rozleniwionych, opatrzonych twarzy na perspektywiczny, młody team głodny pracy na rzecz praworządności, środowiska, praw człowieka. Należy postawić tamę i nie brać „jak leci”, a z drugiej strony wyzbyć się poczucia, że jeśli się co rusz nie pozyska kolejnego posła, to poparcie dla PL2050 na tym ucierpi. Jest dokładnie odwrotnie.

Którą drogę wybiorą stojący na czele PL2050?
Nie mam pojęcia i to, niestety, jest w tym wszystkim najsmutniejsze.

fot. materiały PL2050

Inne artykuły

© Aleksander Twardowski 2021 All rights reserved.

Projekt i realizacja: THE LION