17 maja 2021

Sprawiedliwość społeczna, czyli dwóch płaci na dwudziestu ośmiu.

Pomysł, aby osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą płaciła proporcjonalną do dochodów, 9% składkę zdrowotną (której dodatkowo nie będzie można odliczyć od podatku) nie jest sprawiedliwy, wbrew temu, co się mówi.

Składka zdrowotna ma w teorii pokryć koszt świadczeń, które otrzymujemy u lekarza, czy w szpitalu. Ten koszt jest zaś IDENTYCZNY, niezależnie od tego, czy leczy się milioner, czy osoba zarabiająca 2800 zł netto. Jeśli leczenie w państwowym szpitalu zawału serca osoby na etacie, zarabiającej średnią krajową, kosztuje kwotę X (leki, praca lekarzy, opieka fizjoterapeuty etc), to tę samą kwotę X kosztuje leczenie osoby zarabiającej rocznie 300 tys zł prowadzącej działalność gospodarczą. Nie ma powodów, dla których osoba zamożniejsza miałaby płacić za to więcej.

Co do zasady, oczywiście, zgoda, że osoby zamożniejsze mogłyby i powinny w większym stopniu partycypować w budowaniu krajowego dobrobytu (np. poprzez wyższe podatki), ale po pierwsze – to już się dzieje, bo kwotowo wrzucają więcej do budżetowego worka. A po drugie – nie wiadomo, czy te zabrane klasie średniej i wyższej pieniądze, faktycznie posłużą do naprawy sektora zdrowotnego. Nie poznaliśmy żadnego planu wydatkowania tych sum – nie wiemy, ile potrzeba pieniędzy rocznie, na co, nie ma planu rozwoju uczelni medycznych, czy kształcenia specjalistów konkretnych specjalizacji. Byłoby łatwiej zaakceptować taką podwyżkę, gdyby ten plan istniał i gdybyśmy go poznali.

Jest jeszcze trzecia sprawa – nakładając nowe podatki na przedsiębiorców lub podwyższając te istniejące, trzeba uważać, żeby ich nie zarżnąć. Dziś małe i średnie firmy generują blisko 50% polskiego PKB. Duża ich część to jednoosobowe działalności gospodarcze. Ci dobrze zarabiający zgodziliby się pewnie na to, by płacić więcej. Ale kilkakrotnie więcej, a tym się dla niektórych skończy przejście z ryczałtowej stawki składki zdrowotnej na 9% – nie łykną. Zacznie się, co już widać, kombinowanie co zrobić, aby nie zapłacić, albo wręcz przenoszenie, czy likwidacja biznesów. A na tym stracimy wszyscy.

Co ciekawe (pisała o tym red. Mikołajewska) podwyżki rozmaitych podatków i danin dotkną również lekarzy, którzy dziś zarabiają dobrze, lub bardzo dobrze, ale jest ich za mało. Jeśli będą zarabiać istotnie mniej, to zrobią to, co im sugerowała jedna z mniej błyskotliwych posłanek partii władzy – wyjadą.

Na koniec – przeczytałem dziś nietrafioną analogię u jednej z lewicowych komentatorek, która porównała nakładanie tych podatków do sytuacji, w której trzydziestoosobowa klasa jadąca na wycieczkę zrzuca się, każdy odrobinę, na to, by opłacić wyjazd dziecku, którego nie stać. To, twierdzi Pani, jest sprawiedliwość społeczna.

Mamy, niestety, do czynienia z zupełnie inną sytuacją – w trzydziestoosobowej klasie jest dwóch dzieciaków z zamożnych rodzin i 28 z rodzin ewidentnie ubogich. To, co się proponuje, to aby rodzice tej dwójki opłacili wakacje pozostałym 28.
To nie jest sprawiedliwość społeczna, jeśli 28 wykorzystuje 2.
To gangbang.

Inne artykuły

© Aleksander Twardowski 2021 All rights reserved.

Projekt i realizacja: THE LION